ZROZUMIENIE UMOŻLIWIA ZASTĄPIENIE NIERACJONALNYCH DZIAŁAŃ LUB BEZRADNOŚCI PRZEZ DZIAŁANIA RACJONALNE



Piotr Sienkiewicz, Rozdział VII. Charaktery, czyli o cybernetyce Mariana Mazura [w:] Sienkiewicz P., Poszukiwanie golema. O cybernetyce i cybernetykach, Wyd. KAW, Warszawa 1988

Każda teoria o szerszym zastosowaniu implikuje pewien obraz świata... każde znaczniejsze osiągnięcie naukowe zmienia widzenie świata i stanowi "filozofię naturalną" (Ludwig von Bertalanffy)

Dwa tygodnie w maju 1976 roku nad jeziorem w Orzyszu należą z pewnością do tych okresów w życiu młodych adeptów cybernetyki, inżynierii systemów itp., które będą pamiętać długo i mile. Piękna pogoda i możliwość wysłuchania kilkudziesięciu wykładów wygłoszonych przez uczonych, z których niejeden zaliczany jest do "ścisłej czołówki", sprawiły, że była to rzeczywiście niezapomniana przygoda. Wielu uczestników "orzyskiej szkoły" do dnia dzisiejszego wspomina niemal codzienne dyskusje "przy piwie", przeciągające się na ogół do późnych godzin nocnych. Bohaterem tych nocnych spotkań był profesor Marian Mazur. Profesor zdawał się być w swym żywiole, był bowiem niezrównanym gawędziarzem i partnerem w dyskusjach. Te zaś dotyczyły spraw różnych, ale z opowieści i znakomitych anegdot Profesora wyłaniały się jego oryginalne koncepcje cybernetyczne i wspaniała osobowość wybitnego intelektualisty.

Zdjęcie Mariana Mazura

Marian Mazur urodził się w 1909 roku w Radomiu. Mając 25 lat, ukończył Wydział Elektryczny Politechniki Warszawskiej i rozpoczął pracę w Państwowym Instytucie Telekomunikacyjnym w Warszawie, kierowanym przez Janusza Groszkowskiego. Zajmował się tam pomiarami elektrycznymi. Wojna uniemożliwiła dokończenie nowatorskiej wówczas, pracy nad automatyzacją telefonicznych połączeń międzymiastowych. Po wojnie był inspektorem przemysłu i handlu, a następnie zajmował się elektrotermią. W 1951 roku uzyskał stopień doktora, a trzy lata później został profesorem. W czasie pracy w Zakładzie Prakseologii - wspomina T. Pszczołowski - M. Mazur zaczął rozwijać zainteresowania naukoznawcze. Działała pracownia, a niezależnie odbywały się posiedzenia naukowe epistemologii pragmatycznej. To nastawienie naukoznawcze było powodem, iż M. Mazur nie pozostał w Zakładzie Prakseologii, lecz przeszedł do Instytutu Polityki Naukowej i Szkolnictwa Wyższego. Niewątpliwie wróciłby do nas, gdyby nieco wcześniej powstał Zakład Prakseologii i Naukoznawstwa. Na początku 1982 roku wygłosił prelekcję w Oddziale Warszawskim Polskiego Towarzystwa Cybernetycznego, gromadząc wielu słuchaczy, budząc wielkie zainteresowanie. Prawdziwe zainteresowanie cybernetyką Mazura, graniczące ze swoistym kultem jego osoby, nastąpiło ponad rok później. Wcześniej jednak, w styczniu 1983 roku Marian Mazur niespodziewanie zmarł.

Do cybernetyki Marian Mazur doszedł z techniki, zajmując się elektrotechniką, pomiarami elektrycznymi itp. Jako inżynier szczególną uwagę zwracał na podstawy fizyczne rozpatrywanych zjawisk, mniej na finezję matematyczną ich opisów. Droga Mazura do cybernetyki była odmienna niż Greniewskiego i to zapewne spowodowało, że ci dwaj wybitni "ojcowie" polskiej cybernetyki wiedli częste spory, które dziś owiane są pewną legendą. Mazur doszedł do cybernetyki "od dołu", czyli z konkretnej monodyscypliny, natomiast Greniewski niejako "od góry", bowiem z filozofii i logiki. Z przypomnienia tego wypływa morał taki, że obie drogi są po prostu możliwe, bowiem obie doprowadziły do cybernetyki. A cybernetyka znajdowała się niejako pomiędzy monodyscyplinami konkretnymi a matematyką i logiką. Zresztą M. Mazur miał szczególny stosunek do filozofów, o których pisał: "Filozofowie to przemili ludzie poruszający interesujące tematy i błyskotliwie formułujący swoje poglądy, ale - z rzadkimi wyjątkami - nie są oni dobrymi partnerami do dyskusji naukowej, ponieważ mają kilka przywar: - swoje poglądy wywodzą z przyjętych przez siebie założeń, w które domagają się uwierzenia, natomiast nauka nie przyjmuje niczego na wiarę, swoje poglądy uważają za słuszne, a poglądy przeciwników za błędne - natomiast w nauce uważa się, że wszelkie poglądy są błędne, tylko różnią się stopniem błędności, i wobec tego nie dzieli się naukowców na "zwolenników" i "przeciwników", lecz sprawdza się dowody wygłaszanych twierdzeń. Dodajmy do tego, że filozofowie bardzo lubią innych pouczać, ale, niestety, sami nie lubią się douczać".

Można zapewne przypuszczać, że takie stanowisko Profesora przyniosło mu popularność wśród ludzi młodych, którzy, jak wiadomo, odczuwają niechęć do mentorskich rad, filozoficznych przypowiastek opartych na odległych w czasie doświadczeniach ich autorów itp. Zresztą, chyba nie o filozofię tutaj chodzi, sam Marian Mazur dziś uważany jest także za filozofa, lecz o pewien doktrynerski styl myślenia o rzeczywistości, który cechuje ludzi znających odpowiedź na każde pytanie, i to odpowiedź "jedynie słuszną".

Już z tych pierwszych zdań wyłania się jakiś szkic postaci Profesora. Stanie się on zapewne bogatszy, gdy uzupełnimy go o jeszcze jeden fragment pośmiertnych wspomnień autorstwa T. Pszczołkowskiego: "M. Mazur reprezentował w praktyce ideę jedności nauki. Nauki techniczne, cybernetyka, nauki o człowieku i społeczeństwie stanowiły dla Niego jeden system, dlatego też nie miał oporów czy poczucia niższości, gdy od problemów obróbki elektrotermicznej przechodził do kształtowania tworzywa ludzkiego, od elektroniki do charakterologii, od teorii informacji do funkcji dowcipu, żartu, anegdoty - w wypowiedzi mówionej i pisanej". Czyż nie jest to postawa prawdziwego filozofa, albo po prostu prawdziwego cybernetyka?

W dorobku Mariana Mazura znajdują się prace, które, podkreślmy to od razu, należą do największych osiągnięć polskiej cybernetyki, a być może także światowej. Do takiej oceny skłania porównanie prac Mazura z pracami zagranicznymi, uchodzącymi w powszechnym przekonaniu za klasykę i największe dokonania. Mamy tu na uwadze trzy książki: "Cybernetyczna teoria układów samodzielnych", "Jakościowa teoria informacji" i "Cybernetyka i charakter". Ta ostatnia, jak się dziś okazuje, zyskała największą popularność, zapewne dlatego, że stanowi wykład "filozofii" autora, okraszony licznymi anegdotami. Jest także przystępnym wykładem cybernetyki Mazura, a zwłaszcza najlepszym wykładem jego cybernetycznej teorii charakteru. Książka ta stała się pewnego rodzaju "biblią" "mazurowców", których, po śmierci Profesora, zaczęło przybywać. Publikowano liczne artykuły i wywiady, pełne bezkrytycznych zachwytów, zapowiedzi i nadziei, porównań z Kopernikiem (lub Einsteinem), opowieści o tym, jak to książka Mazura ułatwia codzienne życie itd. itd. Tam, gdzie podejmowano badania, prace kontynuujące rezultaty uzyskane przez Profesora lub uzupełniające je w nowsze wyniki badań empirycznych, tam rzeczywiście rodziły się nadzieje na pokonanie istniejących jeszcze cybernetycznych barier metodologicznych i na dalszy rozwój cybernetyki M. Mazura. Wcześniej jednak pojawiły się ogłoszenia oferujące usługi terapeutyczne, diagnostyczne, pozwalające na "optymalne" kojarzenie małżeństw, wybór zawodów i wiele innych. I to wszystko z książką Mazura, jako jedynym narzędziem. Te działania nie przynosiły nadziei na przełamanie l pewnej niechęci środowiska "tradycyjnych" psychologów i socjologów, ale także cybernetyków wywodzących się z innych nieco szkół. Tych wszystkich zaś l uważano, a byli tacy, za zacofańców itp. A cybernetyka rozwijała się w kraju i na świecie, coraz częściej dostrzegając w dorobku Mazura autentyczne wartości poznawcze.

Do szczególnie popularnych fragmentów "Cybernetyki i charakteru" o należał ten, w którym Profesor określał różnice pomiędzy nauką a doktryną. Oto niektóre z nich: "Naukowiec uważa naukę za zawód, do którego czuje on zamiłowanie. Doktryner uważa doktrynę za misję, do której czuje on posłannictwo. (...) Naukowiec ma mnóstwo wątpliwości, czy jest prawdą to, co mówi nauka. Doktryner nie ma najmniejszych wątpliwości, że jest "prawdą" to, co mówi doktryna. Naukowiec popiera krytykujących naukę. Doktryner zwalcza krytykujących doktrynę. (...) Naukowcy są dumni z tego, że w nauce w ciągu tak krótkiego czasu tak wiele się zmieniło. Doktrynerzy są dumni z tego, że w doktrynie w ciągu tak długiego czasu nic się nie zmieniło".

Po tej dłuższej dygresji, którą proponujemy uznać za kolejną cybernetyczną anegdotę, powrócimy do tego, co w cybernetyce Mariana Mazura należy uznać za najwartościowsze.

"Cybernetyczna teoria układów samodzielnych" stanowi na wskroś oryginalną pracę, dającą wprowadzenie do teoretycznych podstaw cybernetyki Mazura.

W centrum uwagi autora znajduje się model układu samodzielnego - systemu autonomicznego. Systemem autonomicznym jest system mający:

Aby zostały zapewnione te zdolności, system autonomiczny musi składać się z następujących podsystemów:

System posiada zatem dwa wejścia: receptory i alimentatory oraz jedno wyjście: efektory. Trzy pozostałe podsystemy (korelator, akumulator, homeostat) są wewnętrznymi organami systemu autonomicznego. System autonomiczny może się więc sterować bez zewnętrznego organizatora, będąc najczęściej organizatorem działania innych systemów. Zespół sprzężeń zwrotnych w systemie autonomicznym zapewnia zdolność utrzymywania się systemu w stanie równowagi funkcjonalnej. Utrzymywanie systemu w tym stanie jest zadaniem horneostatu.

System autonomiczny Mariana Mazura

Ogólnie, w systemie autonomicznym wyróżniono dwa główne tory: tor informacyjny oraz tor energetyczny. Pierwszy obejmuje receptory wykrywające bodźce w otoczeniu, korelator przechowujący informacje odbierane od receptorów i przetwarzający je w informacje przenoszone do efektorów wytwarzających odpowiednie reakcje. Drugi obejmuje alimentatory pobierające energię z otoczenia, akumulator przechowujący .pobraną energię i przetwarzający ją w energię potrzebną do napędu efektorów przy wytwarzaniu reakcji. Poprzez tor informacyjny i tor energetyczny system autonomiczny jest sprzężony z otoczeniem, natomiast tory te są sprzężone poprzez homeostat.

Zgodnie z konsekwentnym "fizycznym" ujęciem działania systemu, w każdym korelatorze musi występować przepływ energii (nie jest istotny jej rodzaj) między rejestratorami, rejestrującymi informacje, a estymatorami, czyli organami oceniającymi, czy reakcja powinna nastąpić, czy nie. Jest to przepływ energii korelacyjnej, nazywanej tak w celu odróżnienia od energii roboczej płynącej w torze energetycznym. Aby energia przepływała musi występować pewna różnica potencjałów. W korelatorze występuje, potencjał rejestracyjny i potencjał estymacyjny. Do uruchomienia efektora konieczne jest przekroczenie wartości progowej, tzw. potencjału decyzyjnego a przekroczenie jego nazywane jest decyzją. Zmiany rozkładu potencjałów w korelatorze wywierają wpływ na homeostat, który z kolei wywiera wpływ na korelator wprowadzając do niego pewien potencjał nazywany potencjałem refleksyjnym. A wobec tego potencjał korelacyjny jest sumą potencjału refleksyjnego i potencjału rejestracyjnego. Homeostat zwiększając lub zmniejszając potencjał refleksyjny powoduje utrzymywanie się systemu autonomicznego w stanie równowagi funkcjonalnej. Od potencjału refleksyjnego zależy, czy ten sam bodziec wywoła reakcję, czy nie. Dzięki homeostatowi system może sterować się we własnym interesie. W koncepcji M. Mazura tor informacyjny i tor energetyczny w systemie autonomicznym zostały potraktowane jako pewne obiekty fizyczne, które charakteryzują pewne mierzalne wielkości fizyczne. Dzięki temu cybernetyczna teoria systemów autonomicznych nie jest kolejną abstrakcyjną teorią systemów. Za potraktowaniem człowieka jako systemu autonomicznego przemawiają następujące fakty:

W związku z tym Marian Mazur zaproponował pewne parametry sterownicze, od których w znacznej mierze zależy osiąganie przez człowieka zamierzonych celów. Dla człowieka najkorzystniej jest, aby zachodziła zgodność między jego parametrami sterowniczymi a aktualnymi parametrami otoczenia. I to założenie legło u podstaw cybernetycznej teoria charakteru (CTC), z pewnością najoryginalniejszej koncepcji Mazura.

Parametry sterownicze człowieka podzielone zostały na elastyczne, czyli takie, które można zmodyfikować, oraz na sztywne, czyli od otoczenia niezależne. Oznacza to, że człowiek może bądź dostosować się do sytuacji (gdy chodzi o parametry elastyczne), bądź dostosować sytuację do swych potrzeb (gdy chodzi o parametry sztywne). Innego wyjścia nie ma. Rzecz w tym, aby precyzyjnie dokonać identyfikacji parametrów sterowniczych. Charakterem człowieka, według Mazura, jest zbiór parametrów sztywnych. Jasne jest zatem, że wysiłki zmierzające do przerobienia charakteru skazane są z góry na niepowodzenie. Wypływa stąd wniosek o wadze, jaką ma znajomość parametrów ludzkiego charakteru dla różnych działań, wychowania, nauczania, kierowania, propagandy, a także dla sztuki. ' CTC wyróżnia następujące parametry charakteru:

1) poziom charakteru, na który składają się:

2) dynamizm charakteru, związany z "gospodarką" mocą dyspozycyjną człowieka, t j. tą częścią mocy fizjologicznej, dzięki której człowiek może wpływać na otoczenie;

3) szerokość charakteru, na którą składają się:

Analizując poziom charakteru, przyjęto oczywiste w gruncie rzeczy założenie, że człowiek może się sterować w swoim otoczeniu tym skuteczniej, im więcej posiada zarejestrowanych informacji, czyli im większa jest pojemność informacyjna mózgu oraz jego zdolność do wytwarzania wielu różnorodnych wyobrażeń, czyli jego inteligencja. Z kolei liczba zarejestrowanych informacji jest tym większa, im bardziej wzrasta przewodność dróg przepływu energii, czyli im większa jest rejestracyjność mózgu. Od niej zależy zdolność do zapamiętania każdej odebranej informacji, czyli pojętność. Liczba zarejestrowanych informacji jest tym większa, im większa jest tzw. przewodność początkowa, a to zachodzi między elementami skupionymi blisko siebie (krótkość drogi przepływu energii), czyli im większa jest preferencyjność mózgu. Im większa jest preferencyjność, tym większa jest zdolność człowieka do wytwarzania wyobrażeń szczególnego rodzaju, czyli jego talent. Te trzy cechy, a więc inteligencja, pojętność i talent składają się na intelekt człowieka. Oczywiście inteligencja może być niska lub wysoka, pojętność mała lub duża, talent może być lub nie. Przyjmując takie stany wymienionych cech można dokonać prostej typologii ludzkiego intelektu.

Kod typu Inteligencja Pojętność Talent Nazwa typu
0 Niska Mała Brak "debilizm"
1a Wysoka Mała Brak "ogólna inteligencja"
1b Niska Duża Brak "dobra pamięć"
1c Niska Mała Wyraźny "pomysłowość"
2a Wysoka Duża Brak "erudycja"
2b Wysoka Mała Wyraźny "perfekcjonizm"
2c Niska Duża Wyraźny "intuicjonizm"
3 Wysoka Duża Wyraźny "genialność"

Przyjmując powyższą typologię, uważa się, że ludzie typu 1 nadają się raczej do zadań wykonawczych, natomiast ludzie typu 2 do zadań kierowniczych. Źródłem powszechnych konfliktów w sprawach intelektu jest konfrontacja między sztywnymi parametrami intelektu ludzi a sztywnymi wymaganiami otoczenia (rodziców, współmałżonków, wychowawców, decydentów, instytucji itp.).

Jak stwierdza Marian Mazur: "Nieporozumienie polega na tym, że parametry intelektu są sztywne biologicznie, żadna siła nie zdoła doprowadzić do zwiększenia komuś inteligencji (bo niemożliwe jest dodanie mu elementów w mózgu) ani pojętności (bo niemożliwe jest zagęszczenie rozmieszczenia jakiejś grupy elementów w mózgu). Nieporozumienia te, wynikające z nieznajomości, parametrów intelektu, mogą sprawić, że dobrego uprawiania zawodu niezgodnego z tymi parametrami nie spowoduje nawet "nadludzka" pracowitość."

Starzenie organizmu powoduje, że jeżeli w początkowym okresie życia człowiek ma nadmiar mocy dyspozycyjnej, to w okresie końcowym ma jej niedomiar. Pomiędzy tymi okresami istnieje stan pewnej równowagi energetycznej. Zjawisko to wyrażane jest w CTC za pomocą dynamizmu charakteru. Dynamizm ulega zatem zmianie od dodatniego (nadmiar mocy dyspozycyjnej), poprzez dynamizm zerowy (nie ma nadmiaru ani niedomiaru), do ujemnego (niedomiar). Dynamizm charakteryzuje więc "gospodarkę energetyczną" człowieka.

Marian Mazur wyróżnił pięć zasadniczych stopni dynamizmu:

CTC formułuje prawo stwierdzające, że "z biegiem życia charakter ludzki zmienia się w kierunku od dynamizmu dodatniego do ujemnego". Rozwój energetyczny człowieka może być zarówno opóźniony (człowiek pozostaje długo np. egzodynamikiem), jak i przyspieszony (np. człowiek w młodym wieku staje się statykiem).Mazur stwierdza, że dynamizm charakteru jest parametrem sterowniczym odgrywającym podstawową rolę we wszystkich przejawach ludzkiego zachowania i z niego też wynikają ludzkie dążenia.

A oto jak Mazur określa "typowe" upodobania zawodowe poszczególnych przedstawicieli stopnia dynamizmu:

Parametr sterowniczy określony sumą tolerancji i podatności stanowi szerokość charakteru. Tolerancja jest pewną strefą "nierozróżnialności", w której zakresie człowiek akceptuje bodźce bez oporu. Podatność to zakres skuteczności presji, pod wpływem której człowiek akceptuje pewne bodźce.

Pod względem szerokości charakteru wyróżnia się cztery typy ludzi:

Interpretując szerokość charakteru powiada się, że pozbawienie człowieka bodźców i uniemożliwienie reakcji w zakresie jego tolerancji odczuwa on jako naruszenie jego wolności, natomiast narzucenie człowiekowi bodźców i wymuszenie reakcji spoza zakresu jego tolerancji odczuwane jest jako naruszenie jego godności.

W świetle CTC jakże prosto wydają się identyfikować tzw. stosunki międzyludzkie, a zwłaszcza te ich przejawy, którym nie tylko uczeni poświęcali wiele uwagi. Z różnym zresztą skutkiem. Na przykład: postawa człowieka do typu ludzi o takim samym dynamizmie jak jego własny jest solidarnością, a do jednego wybranego partnera przyjaźnią. Stosunek człowieka o określonym dynamizmie do człowieka o dynamizmie przeciwnym jest miłością, a więc jest ona możliwa między egzodynamikiem a endodynamikiem, egzostatykiem a endostatykiem, statykiem a statykiem. Dodajmy, że, dobrze by chyba było, aby reprezentowali... płci przeciwne. Niegdyś, bodajże R. Yailland w "Dziwnej zabawie" powiedział, że "miłość jest to, co się dzieje między dwojgiem ludzi, którzy się kochają". I wstyd się przyznać, ta "definicja" długo mi wystarczała. W ten sposób "miłość w świetle CTC" sprowokowała do osobistych, w gruncie rzeczy, wynurzeń...

Kończąc prezentację elementów CTC, warto wspomnieć o wyróżnieniu przez Mazura tzw. złudzeń charakterologicznych, polegających na tym, że charakter pozorny brany jest za rzeczywisty. Złudzeniami tymi są: omyłki, mistyfikacje (gdy człowiek poznawany wysila się, wbrew własnemu charakterowi na reakcje atrakcyjne dla człowieka poznającego), konformizacja (złudzenie co do własnego charakteru). Należy się zgodzić z Profesorem, że biorąc pod uwagę 8 typów intelektu, 5 typów dynamizmu i 4 typy szerokości charakteru, otrzymuje się 160 typów ludzkiego charakteru, a więc "jest z czego wybierać".

CTC nie spotykała się na ogół z entuzjazmem ze strony psychologów. Jest to poniekąd zrozumiałe.

CTC oferuje jakby nowy paradygmat w badaniach nad charakterem człowieka. Nie chodzi nam o przekreślanie znacznego, wieloletniego dorobku psychologii, lecz raczej o uzupełnienie go nowym atrakcyjnym narzędziem badawczym. Ma on niewątpliwe zalety i o nich staraliśmy się mówić. Czy ma wady? Zapewne, ale o nich powinni wypowiedzieć się ludzie kompetentni, a przede wszystkim otwarci, którym obca jest postawa "doktrynerska". Przede wszystkim zaś CTC powinna stać się przedmiotem intensywnych badań interdyscyplinarnych, w wyniku których powstać by mogły skuteczne narzędzia diagnostyczne, terapeutyczne, które pozwoliłyby na wzrost skuteczności poradnictwa. Tego oczekują ludzie zagubieni, mający trudności z tzw. przystosowaniem się, nieszczęśliwi z powodu nietrafnych niegdysiejszych wyborów, Takich ludzie jest coraz więcej. I dlatego nie dziwmy się, że nadzieje swe wiążą także z cybernetyką. A to powoduje, że rośnie odpowiedzialność cybernetyków za jakość oferowanych metod. Psychocybernetyków również dotyczy zasada mówiąca, że "po pierwsze nie szkodzić", oczywiście "pacjentom", ale i... cybernetyce.

Jedną z najważniejszych prac w dorobku Mariana Mazura jest. "Jakościowa teoria informacji", przynosząca nowe, oryginalne spojrzenie na procesy informowania. Dlatego sięgnęliśmy do niej w rozdziale poświęconym informacji. Dodajmy tylko, niejako na marginesie spraw zasadniczych, że "Jakościowa teoria informacji" została niemal natychmiast przetłumaczona na język rosyjski, a radzieccy cybernetycy często powołują się na nią. Za to w krajowych monografiach poświęconych problemom teoretycznym informacji, nawet nie odnotowano faktu jej opublikowania. Nie pierwszy to zresztą wypadek...

Jaka jest zatem cybernetyka Mariana Mazura? Jest to cybernetyka barwna, wychodząca niejako z tych prawdziwych materialnych podstaw życia, funkcjonowania ludzi, zwierząt i maszyn i jednocześnie w wielu momentach kontrowersyjna, zwłaszcza wtedy, gdy mamy do czynienia z bezkompromisowymi ocenami innych dzieł i postaw. Ale taką barwną postacią był M. Mazur. Szczególnie wiele zamieszania spowodowała "Cybernetyka i charakter", lecz za to była także czytana przez niecybernetyków, a recenzje ukazywały się w czasopismach literackich.

Oto niektóre wypowiedzi: "Postępową metodę opisu człowieka zaproponował ostatnio profesor Marian Mazur w "Cybernetyce i charakterze", książce głęboko filozoficznej, wywodzącej się z nurtu: Bacon - Reichenbach, odrzucającej całą problematykę egzystencjalną jako źle postawione pytanie, zaś epistemologię traktującą jako dziedzinę metrologii i cybernetyki. Profesorowi Mazurowi śmieszne wydaje się pytanie o poznawaniu rzeczywistości" (A.J. Wieczórkowski). "Ale głuchota filozoficzna odbija się również na postawieniu centralnego tematu książki. Tymczasem zamiast toczyć boje o to, że cybernetyka człowieka nie degraduje, pożytecznie byłoby zastanowić się, jakie są granice stosowalności proponowanego ujęcia. Zamiast głosić wyższość cybernetyki nad psychologią ("Cybernetyka może wnieść wiedzę o ludzkim charakterze. Psychologia może na ten temat snuć jedynie domniemania"), warto by może wskazać różnicę między obydwoma ujęciami: ich wzajemna niesprawdzalność nie znaczy jeszcze, że się obie nawzajem wykluczają. A przede wszystkim zamiast pomstować na mity, urojenia i przesądy w ludzkim myśleniu, należałoby je przyjąć jako datum, jako nieodłączny element ludzkiej rzeczywistości. Dla człowieka - systemu autonomicznego - treści świadomości odgrywają, być może, rolę drugorzędną; dla człowieka - twórcy i uczestnika kultury - są one sprawą bodaj najważniejszą. Wyobrażenia, pojęcia, wartości, ukształtowane w toku całej ludzkiej historii, stanowią część naszego nieusuwalnego wyposażenia. Nauka o człowieku, która postanowi je pominąć, skazana jest na to, że będzie mówić o człowieku, jakim by był, gdyby nie był taki, jaki jest" (M. Szpakowska).

Powyższe opinie są dostateczną rekomendacją książki Mazura. Bardziej niż trafność tych czy innych opinii, mnie interesuje to, jak się "Cybernetykę i charakter" będzie czytać za, na przykład, ćwierć wieku... Jeszcze jedno, wielbiciele "eleganckich", wyrafinowanych modeli matematycznych wynoszą z lektur książek Mazura nieskrywane rozczarowanie. Należy jednak pamiętać o tym, że Mazura interesował nie tyle opis zjawisk, ile odkrywanie ich mechanizmów. Tym różniła się "jego" cybernetyka od cybernetyki tworzonej przez logików i matematyków, a w szczególności od tej, którą tworzył jego dawny adwersarz - Henryk Greniewski. Kończąc ledwie zaczęty szkic o cybernetyce i cybernetyku Marianie Mazurze, sięgnijmy raz jeszcze do jego prac. W nich się kryje portret Mazura, gdyż o twórcach przecież zaświadczają ich dzieła. "W nauce natomiast chodzi o rozwiązanie zagadnień, czyli o poszukiwanie odpowiedzi na pytania, na które dotychczas nie odpowiedziano. O trafności znalezionej odpowiedzi przesądza przecież nie prawo decydowania, lecz przeprowadzenie dowodu. (...) Dziś jeszcze ogromna większość decydentów pojmuje decydowanie arbitralnie, jako przywilej i nagrodę za zasługi, a nie jako jeden z rodzajów pracy polegający na rozwiązywaniu problemów decyzyjnych (z podaniem dowodu trafności), nie gorszy, ale i nie lepszy od innych rodzajów pracy, a na pewno wymagający odpowiednich kwalifikacji".

I na zakończenie wspomnienie samego Profesora z lat siedemdziesiątych: "Na końcowym zebraniu licznej grupy ekspertów, która opracowywała obszerny memoriał w sprawie "udoskonalenia zarządzenia państwem" zabrał głos ówczesny Numer Jeden, wyrażając ekspertom podziękowanie za włożony trud. Zakończył je słowami: "Dokument ten przestudiujemy, a co uznamy za słuszne - zastosujemy". Rozległy się brawa, ale ja nie klaskałem, ponieważ była to wypowiedź świadcząca, że ekspertów nie uważa się za partnerów, których racje mogą być niepodważalne i wobec tego - zobowiązujące".

Cyfryzacja - W.D. (autonom@o2.pl).



© autonom 2003-2017, autonom@o2.pl